Życie w sąsiedztwie rzeki

Maria M. Wilczyńska-Wołoszyn

 

"Wielka woda" sprzed roku i towarzyszące jej medialne sensacje u wielu wywołały niepokój, a u niektórych nawet panikę. Wszyscy znamy przysłowie - strach ma wielkie oczy. Większość z nas również dobrze wie, że najlepszym sposobem pokonania strachu jest zmierzenie się z nim, do czego pierwszym krokiem jest rzetelne rozpoznanie zagrożenia. W swoim wystąpieniu chcę podzielić się wiedzą geograficzną zdobytą na ten temat na Uniwersytecie Warszawskim oraz wiedzą z doświadczeń własnych, moich sąsiadów i przodków żyjących na tym terenie od prawie 200 lat i spróbować oddzielić rzeczywistość wirtualną od tej prawdziwej.

Życie w Kępie Zawadowskiej i jej okolicy jest nierozerwalnie związane z sąsiedztwem Wisły - najdłuższej rzeki Polski, ale w Europie znajdującej się na dość odległym, jedenastym miejscu. Wisła w naszej okolicy płynie w dolinie nachylonej w kierunku północno-zachodnim. W przekroju Kępy Zawadowskiej dolina ma szerokość ok. 12 km. Po obydwu stronach rzeki rozciągają się równinne tereny występujące na różnych wysokościach względem rzeki. Są to tarasy - zalewowy i nadzalewowy. Parafia leży na lewym brzegu Wisły na tarasie zalewowym, który ciągnie się nieprzerwanie od Góry Kalwarii do Czerniakowa w Warszawie i był nazywany Niziną Moczydłowską. Po tarasie zalewowym płynęła Jeziorka - Wilanówka, rzeka o długości ok. 80 km, wypływająca z Wysoczyzny Rawskiej. Nie bez znaczenia dla zagrożenia powodziowego jest to, że Wilanówka przez 14 km płynęła wzdłuż Wisły, wykorzystując jej stare koryto.

Wisła płynie w szerokiej dolinie wyżłobionej przed dziesiątkami tysięcy lat przez wody spływające z topniejącego na północy lądolodu oraz wody spływające z gór. Poza dolina, na wysoczyźnie leżą obecnie m. in. Kabaty, Wolica, Służew. Zbocze doliny w Warszawie na wysokość od 15 do 18 m. Poniżej znajduje się taras nadzalewowy o szerokości prawie 2 km. Jak sama nazwa wskazuje, jest to obszar którego wody Wisły nie zalewały nawet podczas największych wezbrań. Na tym tarasie leżą między innymi Powsin, Powsinek, Wilanów. Mnie więcej od 3 do 5 m niżej jest położony taras zalewowy Wisły o szerokości 2,5 km w Kepie Zawadowskiej. Taras zalewowy leży około 3,5-4,5 m nad średni poziom Wisły i gdy nie było obwałowań, był zalewany (stąd jego nazwa) zwykle cienką warstwą wody. Na nim znajdują się wsie i osiedla, w tym Kępa Zawadowska, Okrzeszyn, Zawady. Koryto Wisły w tej części Warszawy ma szerokość około 1 km.

Życie na tarasie zalewowym jest związane w dużym stopniu z rzeką, ale nie wszystkie problemy z woda można przypisać Wiśle. Wody podziemne zasilane są przez powolną infiltrację opadów atmosferycznych. Na pewnej głębokości tworzy się warstwa wód podziemnych. Podczas nawalnych opadów deszczu woda nie nadąża wsiąkać w grunt lub w miastach odpływać do kanalizacji i powstają szybko zanikające podtopienia. Podobnie w porze topnienia pokrywy śnieżnej można obserwować wodę stojącą niemal w każdym obniżeniu. Przyczyną tych podstopień są roztopy w warunkach utrudnionego wsiąkania wody w przemarznięty grunt. Tego rodzaju podtopienia występują rokrocznie w całej Polsce i nie mają nic wspólnego ani z rzeką, ani tym bardziej z powodzią.

Specyficznymi dla tarasów zalewowych podtopieniami są te, których przyczyną są zmiany stanów wody w rzece. Podczas niskich i średnich stanów wody, dzięki nachyleniu zwierciadła wód podziemnych ku rzece, Wisła drenuje ten teren, to znaczy w naturalny sposób obniża poziom wód gruntowych. Natomiast gdy poziom wody w rzece podnosi sie powyżej zwierciadła wód podziemnych, następuje odwrócenie kierunku przesączania i wody przemieszczają się od rzeki. Jak obliczono, infiltracja ta odbywa się ze średnią prędkością 130 m na dobę. Prowadzi to do zahamowania odpływu wód spływających z wysoczyzny w dolinę i do podpiętrzenia wód podziemnych. Z badań przeprowadzonych na tym terenie przez G. Gąsowską podczas dużego wezbrania w lipcu 1997 roku (80 cm powyżej stanu alarmowego w Warszawie) wynika, że wezbranie Wisły o 2-4 m odpowiada podniesieniu sie poziomu wód podziemnych o 0,5-1 m. Maksymalny zasięg zmian wystąpił najdalej 1,5-2 km od rzeki, maksymalne podniesienie zwierciadła wód poziemnych wynosiło 2-3 m blisko koryta rzeki i trwało 2-3 tygodnie. Nie wyklucza to oczywiście wyższego poziomu wód podziemnych, gdy jednocześnie zadziałają inne czynniki.

Podtopieniom przeciwdziała system drenażu, w którym ważną rolę odgrywa Wilanówka i ciągi jezior starorzeczy. Na części tarasu zalewowego zbudowano rowy melioracyjne, początkowo indywidualnie na poszczególnych polach. Potem stworzono system rowów, odprowadzających nadmiar wód do jezior i do Wilanówki. Dla usprawnienia systemu (przyspieszenia odpływu) w latach 70. uregulowano Wilanówkę i brzegi jezior. Przez wiele lat kilkakrotnie w ciągu roku czyszczono brzegi jezior i koryto rzeki z roślinności i zamuleń, zmniejszających czynny przekrój koryta. Od pewnego czasu zarzucono prace konserwacyjne i system funkcjonuje zbyt słabo, aby odprowadzać wodę z podtopień.

Najwięcej niepokoju budzą wezbrania, często mylnie nazywane powodziami. Wezbranie jest przewidywalnym zjawiskiem hydrologicznym i oznacza podniesienie się stanu wody w rzece. Wezbrania sięgające średniej wysokości wody zdarzają się co kilka lat, a wezbrania typu najwyższej wysokiej wody - co lat kilkanaście do kilkudziesięciu. Natomiast powódź jest klęską żywiołową, to znaczy takim wezbraniem, które powoduje zalanie terenów nadrzecznych, przynoszące szkody gospodarcze, społeczne i moralne.

Duże wezbrania i powodzie opadowe są spowodowane znacznymi opadami w całym dorzeczu i występują głównie w końcu czerwca (tzw. świętojanka), w lipcu (tzw. jakubówka) i w sierpniu. W naszym klimacie mogą być też spowodowane roztopami, które zdarzają się najczęściej w końcu lutego i w marcu podczas intensywnego topnienia pokrywy śnieżnej w dorzeczu, w wyniku gwałtownego podniesienia się temperatury powietrza (wezbrania roztopowe). Przyczyną wezbrań mogą też być lokalne spiętrzenia wody spowodowane zatorami śryżowymi, powstającymi podczas zamarzania rzeki oraz zatorami lodowymi, tworzącymi się podczas spływu lodów. Zatory śryżowe i lodowe przestały zagrażać naszej okolicy po uruchomieniu wielkich elektrociepłowni Świerże Górne (1972-1979) i Połaniec (1979-1983) oraz Siekierki (1961-1962) i Żerań (1954) w Warszawie. Duże zrzuty ciepłej wody z tych elektrowni sprawiają, że Wisła nawet podczas dużych mrozów nie tworzy tak grubej i jednolitej pokrywy lodowej.

Mimo zagrożenia powodziami i podtopieniami tarasy zalewowe były dość wcześnie zasiedlane ze względu na dostęp do wody i żyzne gleby. Pierwsze pisane informacje o instnieniu na tym terenie wsi Zawady pochodzą z XII-XIII wielu. W XIV wieku pojawiły się następne wsie: Jeziora i Narty, Z XV wieku zachowały się informacje o Okrzesinie i Lisach, a z XVI wieku - o Bielawie i Kępie. Aż do końca I wojny światowej rozwijała się tu przede wszystkim hodowla, a także uprawa roślin, głównie na potrzeby własne.

Ciekawym epizodem w historii osadnictwa na tarasie zalewowym byli tzw. Olendrzy. Celem zagospodarowania porośniętych lasami łęgowymi terenów zalewowych, na początku XIX wielu sprowadzono osadników niemieckich. Otrzymali oni grunty w dzierżawę na 40 lat, która to dzierżawa mogła być przedłużona za zgodą właścicieli dóbr na następne lata. Przez około 120 lat żyli z dala od ludności miejscowej, zawierając małżeństwa między sobą. Zachowali własny język, kulturę i religię. Po dojściu do władzy Adolfa Hitlera utworzyli organizację nazistowską i wszyscy z wyjątkiem jednego gospodarza podpisali niemiecka listę narodowościową (tzw. Volkslista). Ich kontrakty dzierżawne wygasły w 1941 roku, ale trwała II wojna światowa i okupacja niemiecka, więc koloniści nie tylko pozostali, ale zajęli gospodarstwa pięciu polskich rodzin wyrzuconych z Kępy Zawadowskiej. W lipcu 1944 roku, z powodu zbliżającego się frontu i przygotowywania obrony na linii Wisły, zostai ewakuowani do Niemiec.

Po wojnie opuszczone gospodarstwa poniemieckie zostały w ramach reformy rolnej przydzielone mieszkańcom okolicznych wsi. Z dawnych drewnianych zabudowań Oleandrów zostało zaledwie kilka domów. W Kepie Okrzewskiej w dawnym domu modlitwy, pełniącym również funkcję szkoły, po II wojnie światowej mieściła się czteroklasowa szkoła podstawowa. Po wybudowaniu nowej szkoły budynek został rozebrany.

Dopóki całe dorzecze Wisły było porośnięte lasami, ochrona przeciwpowodziowa nie była potrzebna. Woda z opadów wolno wsiąkała w podłoże i drogami podziemnymi odpływała powoli do rzeki. Podczas dużych wezbrań woda rozlewała się na całą szerokość tarasów zalewowych stosunkowo cienką warstwą (kilkunastu do kilkudziesięciu centymetrów). Woda po wezbraniach szybko spływała do Wisły ciągiem jezior starorzeczy i Wilanówką. Wycinanie lasów na terenie całej Polski spowodowało zwiększenie odpływu powierzchniowego i również na Wiśle zaczęły się pojawiać coraz częstsze i silniejsze wezbrania. To zmusiło ludność tarasów zalewowych do poszukiwania sposobów ochrony przed niszczeniem domów i zbiorów.

Jednym ze sposobów była budowa domów na naturalnych lub usypanych jedno-, dwumetrowych pagórkach. Jeszcze dziś można rozpoznać w okolicy domy zbudowane na takich niewielkich wzniesieniach. Domy były drewniane, ponieważ w razie zalania szybko wysychały. Były ponadto chronione sprężystymi, wiklinowymi płotami, które odbijały kry lodowe i inne przedmioty niesione przez wody powodziowe.

Pierwsze wały przeciwpowodziowe wzdłuż Wisły w tej okolicy powstały jeszcze przed 1830 rokiem, początkowo w miejscach niżej położonych. Około 1830 roku powstał projekt obwałowania Wisły między Górą Kalwarią i Warszawą. Była to w dużym stopniu inicjatywa lokalna. Mieszkańcy tych terenów dobrowolnie opodatkowali się i brali udział w budowie wałów. Tylko osadnicy niemieccy uchylali się zarówno od pracy przy sypaniu wałów, jak i od udziału finansowego. Prace ciągnęły się dość długo. Dopiero przed 1880 rokiem wały doprowadzono do Kępy Zawadowskiej. Zabezpieczały one przed powodziami prawie całą Nizinę Moczydłowską. Wały te były niższe niż obecnie i o węższej podstawie, ale po każdym dużym wezbraniu były naprawiane, podwyższane i systematycznie konserwowane oraz w miarę potrzeby modernizowane, np. porzucono niedokończony fragment wałów na południe od Ciszycy, gdy Wisła przesunęła swoje koryto w stronę drugiego brzegu.

W okresie międzywojennym bardzo aktywny był Związek Wałowy Niziny Moczydłowskiej, obejmujący ochroną przeciwpowodziową cały taras zalewowy między Górą Kalwarią a Warszawą. Przewodniczącym był Edward Kozłowski (absolwent Szkoły Wyższej Budowy Maszyn i Elektroniki im. H. Wawelberga i S. Rotwanda, zatrudniony jako inżynier wodno-melioracyjny), a wiceprzewodniczącym Antoni Gąsowski, obydwaj z Zawad. Związki Wałowe miały za zadanie budowanie i utrzymywanie wałów wraz z urządzeniami stanowiącymi ich wyposażenie. W okresie międzywojennym wały wiślane zostały podwyższone i w latach 20 powstał ostatni odcinek wału na tzw. Łuku Siekierkowskim. Skorygowano też przebieg wału, np. po 1932 roku porzucono niedokończony wał z XIX wieku, który po wojnie został częściowo wykorzystany jako nasyp pod tor kolejowy do elektrociepłowni.

Bieżące prace na wałach wykonywał zatrudniony technik wałowy. Do jego obowiązków należało między innymi utrzymywanie na wałach zwartej pokrywy darniowej, w tym koszenie trawy, aby wały szybko wysychały po deszczu i aby w razie wezbrania wody można było szybko dostrzec ewentualne przesiąki lub przecieki. Podczas ubiegłorocznych wezbrań trawa nie była skoszona. Wałowy usuwał też samosiejki drzew i krzewów z wału pasa o szerokości 3 m od podstawy wału. Obecnie drzewa rosną nawet na samym wale. Jakie mogą być tego skutki, pokazało ubiegłoroczne znaczne uszkodzenie Wału Czerniakowskiego w wyniku podmycia i zwalenia się drzewa. Innym obowiązkiem wałowego było usuwanie kretów, których podziemne tunele (długość ok. 100-200 m, na głębokości 20-50 cm) mogą osłabić spójność wału. Tego teraz też się nie pilnuje. Choć zastrzegam, że piszę o historii. Być może obecnie obowiązują inne standardy. Podczas dużych wezbrań wały były patrolowane przez całą dobę. Strażnik wyposażony w trąbkę mógł w każdej chwili zaalarmować mieszkańców w razie najmniejszego zagrożenia. Wtedy, podobnie jak do pospolitego ruszenia wszyscy mężczyźni stawiali się do patrolowania i chronienia wałów.

Następne podwyższenie wałów wiślanych i poszerzenie ich podstawy zostało wykonane podczas II wojny światowej w latach 1941 – 1942. Praca przy wale była przymusowa, ale chroniła przed wywózką na roboty do Niemiec, więc nikt nie uciekał. W 1944 roku, w związku z przygotowywaniem przez Niemców obrony linii Wisły, w wałach zostały rozmieszczone stanowiska ogniowe artylerii. Natychmiast po powrocie z wysiedlenia w styczniu 1945 roku miejscowa ludność przystąpiła do naprawy wałów i uszkodzenia zostały usunięte przed roztopami.

Od około 150 lat wał przeciwpowodziowy Wisły na tym terenie nie został przerwany, przetrwał nawet dwie wojny światowe. Wszystkie powodzie na tym terenie, po wybudowaniu wałów wzdłuż Wisły, były spowodowane przez Jeziorkę, nazywaną w dolnym biegu Wilanówką. Wezbraniowe wody Wisły wlewały się w ujście Wilanówki, powodując cofkę, czasem sięgającą aż do Bielawy. Jeszcze przed 1880 rokiem rozpoczęto budowę wałów cofkowych wzdłuż Wilanówki, początkowo od strony Warszawy. Chroniły one tereny na północ od ujścia Wilanówki, ale spiętrzały wody powodziowe w Zawadach i innych wsiach położonych na południe. Po powodzi w 1926 roku ludność miejscowa opodatkowała się i za uzyskane sumy wybudowano w 1930 roku wały wsteczne wzdłuż Wilanówki i jezior, aż po Kępę Zawadowską. Wały były dość wąskie i niezbyt wysokie, więc nie chroniły przed bardzo dużymi wezbraniami. Podczas powodzi w 1934 roku wały te zostały przerwane w kilku miejscach, a woda była 0,5 m powyżej ich korony. Wtedy podjęto decyzję o budowie śluzy na wale przed ujściem Wilanówki do Wisły. Śluza powstała w 1936 roku i była zamykana, gdy stan wody w Wiśle był wyższy niż w Wilanówce. Pozostał problem spiętrzania się wód Wilanówki przy zamkniętej śluzie.

Mimo istniejących nadal zagrożeń, na interesującym nas terenie tarasu zalewowego zaczęła się rozwijać uprawa owoców i warzyw, w tym warzyw przyspieszonych, których sadzonki przygotowywano w tzw. inspektach. W latach 50 pojawiły się pierwsze szklarnie przeznaczone na uprawę wczesnych warzyw i kwiatów.

Zagrożenie powodziami ze strony Wilanówki obecnie nie istnieje. Przyczyniły się od tego przekształcenia sieci wodnej w związku z budową elektrociepłowni Siekierki, największej w Polsce i drugiej co do wielkości w Europie. Elektrociepłownia została uruchomiona w 1962 roku w celu zaopatrzenia w energię elektryczną i ciepłą wodę znacznej części Warszawy. Zakład rozbudowywany w następnych latach, zajął duże tereny należące wcześniej do wsi Augustówka i Siekierki, leżących w pobliżu ujścia Wilanówki. Obecnie może dostarczyć ciepło do 60% budynków w Warszawie.

Zakład pracuje na miale węglowym dostarczanym specjalnie zbudowaną trasą kolejową z Piaseczna. Tę samą linię wykorzystuje się do transportu odpadów paleniskowych na składowisko w Kępie Zawadowskiej lub ze składowiska do wytwórni betonu. Odpady z elektrociepłowni są wtórnie wykorzystywane w wybudowanym w jej sąsiedztwie zakładzie produkującym elementy budowlane.

Ewentualne zalanie i unieruchomienie elektorciepłowni byłoby katastrofą dla całej Warszawy – milionowego miasta i stolicy Polski. Dlatego w ciągu wielu lat wykonano szereg prac mających na celu wielostronne zabezpieczenie przeciwpowodziowe tegoż ważnego zakładu, a tym samym terenów położonych w górę rzeki. Działania polegały na:

- przebudowaniu śluzy prze ujściu Wilanówki w 1952 r.;

- przeprowadzeniu prac modernizacyjnych wału wiślanego w 1954 r. i późniejsze poszerzenie podstawy wału o nasyp dla linii kolejowej i drogi. Następne modernizacje odbyły się w latach 70 i 80 i polegały na podwyższeniu i utwardzeniu wałów poprzez ubijanie materiału warstwa po warstwie;

- pozostawieniu dość szerokiego międzywala rzeki powyżej elektrociepłowni. Ma ono obecnie średnią szerokość około 1,8 km (dla porównania w Warszawie – tylko 0,5 km szerokości). Wiąże się to z pozostawieniem dość szerokich polderów zalewowych, np. naprzeciwko elektrociepłowni – około 0,8 km;

- częściowym uregulowaniu Wisły poprzez odpowiednie rozmieszczenie ostróg, czyli wychodzących z nadbrzeża w poprzek nurtu wąskich wałów kamiennych, wzmocnionych wbitymi w dno palami. Ostrogi przesuwają nurt w pożądane miejsce, a przestrzeń między nimi wypełnia się (zamula) materiałem niesionym przez rzekę. Naprzeciwko Zawad nurt rzeki został odsunięty pod prawy brzeg Wisły w celu zmniejszenia ryzyka podmycia wału powyżej elektrociepłowni. Natomiast przy elektrociepłowni Siekierki nurt skierowano na lewy brzeg, aby nie został zamulony wlot kanałów: doprowadzającego wodę do zakładu i odprowadzającego wodę zużytą;

- przekopaniu kanału z Jeziorny do Obórek, którym w 1959 roku wody Jeziorki popłynęły bezpośrednio do Wisły. W ten sposób długość Jeziorki skrócono z 80 km do 66,3 km. Wały przeciwpowodziowe Jeziorki mają szeroką podstawę i wysokość zbliżoną do wysokości wałów wiślanych. Międzywale Jeziorki ma około 70 m szerokości i jak dotychczas było wystarczające na pomieszczenie wód Jeziorki popiętrzonych wodami wezbraniowymi Wisły. Jednocześnie podwójna linia wałów przeciwpowodziowych Jeziorki zmniejszyła zagrożenie powodzią naszych terenów w przypadku awarii wałów między Górą Kalwarią a Jeziorką;

- i wreszcie na skróceniu w 1959 roku Wilanówki do długości 14,2 km, co zmieniło dolny bieg rzeki nie do poznania. Przed regulacją była dużą, pełnowodną, szeroką rzeką, po skróceniu stała się wąskim, płytkim strumieniem o niewielkich wahaniach stanów wody. W związku z tym wały cofkowe Wilanówki i jezior przestały być potrzebne. Zostały prawie całkowicie rozebrane, a materiał zużyto w 1975 roku na modernizację Wału Zawadowskiego.

Poprzez te działania niebezpieczeństwo powodzi zostało na tyle zredukowane, że w pobliżu elektrociepłowni zlokalizowano następny zakład wymagający ochrony przeciwpowodziowej. Jest to wybudowana z przedakcesyjnych funduszy Unii Europejskiej Oczyszczalnia Ścieków Południe. Przyjmuje ścieki z południowej części lewobrzeżnej Warszawy (Powiśle, Wilanów, Mokotów, Ursynów). Jej ostatnia część została oddana do użytku w 2006 roku. Oczyszczalnia jest położona zaledwie 5,5 km powyżej ujęcia wody dla Warszawy „Gruba Kaśka".

W międzyczasie zagospodarowany do niedawna rolniczo teren zaczął ulegać przemianom. Dla obszarów włączonych w 1951 roku do Warszawy zmieniły się plany zagospodarowania przestrzennego. W połowie lat 70 zostały one odrolnione i wzbudziły zainteresowanie różnych inwestorów. Jednak dopiero w latach 90 zaczęła tu wkraczać zabudowa miejska. Obecnie między Jeziorką a Warszawą znajduje się około 16 wsi i osiedli. Część z nich obejmuje Parafia Posłania Uczniów Pańskich, położona w pobliżu granicy Warszawy i gminy Konstancin-Jeziorna. W warszawskiej części parafii zanika uprawa roli, a rozprzestrzenia się zabudowa willowa z ogródkami przydomowymi. Taki proces na terenie uzbrojonym i zurbanizowanym jest rzeczą normalną.

Obszar ten jest dobrze chroniony od strony Wisły ustabilizowanym nurtem rzeki i wysokimi wałami z szeroką podstawą, a na południu podwójną linią solidnych wałów przeciwpowodziowych Jeziorki. Wały te muszą być skutecznie chronione wszelkimi dostępnymi metodami, nie tylko z powodu dużej gęstości zaludnienia tych terenów, ale przede wszystkim z powodu położonych o 2 – 3 m niżej zakładów przemysłowych i komunalnych. Zakładów tych w przeciwieństwie do ludności nie da się ewakuować. Każdy zdaje sobie sprawę z tego, że uszkodzenie choćby części istniejącej na tym terenie infrastruktury przyniosłoby nieprawdopodobnie wysokie straty gospodarcze, społeczne, prestiżowe i moralne. Koszty systematycznej konserwacji wałów przeciwpowodziowych i sieci odwadniającej są znikome wobec możliwych strat w przypadku zaniechania tych działań.

Nasi przodkowie stoczyli długą i jak dotąd zwycięską walkę z rzeką. Ostatnia powódź była tu 64 lata temu. Ich mądrości i zapobiegliwości zawdzięczamy bezpieczeństwo. Naszemu pokoleniu pozostała systematyczna konserwacja obwałowań i urządzeń odwadniających, aby cały system działał sprawnie i dalej zapewniał bezpieczeństwo i komfort życia mieszkańcom tych terenów.

19 marca 2011r.